Od romantycznej mistyfikacji do Lary Croft. Zrozumieć Angkor

Od romantycznej mistyfikacji do Lary Croft. Zrozumieć Angkor

Widok na morze, Japonia.

W niniejszym wpisie proponuję Wam mniej znane, lecz z pewnością nie mniej ciekawe spojrzenie na Angkor. Zamiast zagłębiać się w architektoniczne detale, religijne niuanse i opisywać kolejnych władców oraz ich wkład w rozwój imperium, zapraszam za kulisy konfrontacji Angkor z francuskimi kolonizatorami. Jak wyglądało to spotkanie i co z niego wynikło dla przyszłości tego miejsca?

Angkor Wat często występuje w parze z określeniami zaczynającymi się od „naj”. Najbardziej znana atrakcja turystyczna Kambodży, zaś według tego zestawienia  najpopularniejszy cel turystyczny globu. Największy zabytkowy obiekt religijny świata, często mylnie utożsamiany z pojedynczą świątynią [1]. Dosłownie „miasto świątyń” i dawna stolica imperium Khmerów z pozostałościami zabudowań datowanymi na okres od IX do XV wieku, a więc siedmiu stuleci. Niegdyś przypuszczalnie jedno z największych (a może największe?) miast na Ziemi zamieszkałe w czasach świetności przez około 750 000 [2] osób. Dziś – olbrzymie stanowisko archeologiczne odwiedzane rokrocznie już nie przez setki tysięcy, a miliony turystów i liczba ta stale rośnie.

Angkor rozpala masową wyobraźnię od ponad 150 lat. Choć z pozostawionych źródeł wiadomo, że w XIII wieku dotarli doń Chińczycy, a w XVI Portugalczycy, dopiero francuska ekspansja terenów dzisiejszej Kambodży w połowie XIX wieku przyniosła temu miejscu międzynarodową atencję. Przyjęła ona formę fascynacji daleką, a przez to egzotyczną cywilizacją. Cywilizacją „zaginioną”, tajemniczą, lecz – co za szczęście! – „odkrytą” przez bohaterskich Europejczyków.

Jak do tego doszło?

XIX wiek to czasy, kiedy Kambodża ma status wasala wobec swoich zdecydowanie silniejszych sąsiadów: Wietnamu i Syjamu (dawna nazwa Tajlandii). Wejście w orbitę wpływów francuskich jest więc dla niej szansą na przetrwanie i uniknięcie wchłonięcia swoich terytoriów przez ościenne kraje. Z kolei dla Francji to doskonała okazja do umocnienia swoich wpływów na jednych z ostatnich nie zajętych jeszcze przez inne mocarstwa kolonialne terytoriach. W efekcie w 1863 roku Kambodża oficjalnie stała się francuskim protektoratem, aczkolwiek należy pamiętać, że ówczesne granice państwa różniły się od tych znanych nam współcześnie. Prowincja Siem Reap, na terenie której znajduje się Angkor, aż do roku 1906 pozostawała pod oficjalną kontrolą polityczną Syjamu.

Nie przeszkodziło to jednak Francuzom w eksploracji pozostałości imperium Khmerów jeszcze w XIX wieku. Nosi ona konkretne imiona i nazwiska, wśród których warto szczególnie zapamiętać następujące:

  • Henri Mouhot,
  • Louis Delaporte,
  • Emile Gsell.

To ci dżentelmeni nadali ton relacjom z Angkor i nakreślili wizerunek tego miejsca w oczach mieszkańców Zachodu na kolejne 150 lat, choć nie zawsze działo się to zgodnie z ich intencją. Ale o tym za moment.

Romantyczna kolonizacja Orientu

Kluczem do zrozumienia powstania, upowszechnienia i przetrwania wspomnianej narracji o Angkor jest klimat intelektualny Europy XIX wieku. To czasy romantyzmu, a zatem okres, w którym (i o którym) Adam Mickiewicz pisał: „czucie i wiara silniej mówi do mnie niż mędrca szkiełko i oko”. Tym, co napędzało ówczesnych twórców oraz fascynowało odbiorców był świat emocji. To czasy zachwytu naturą, gloryfikacji przeszłości, a także apoteozy wyobraźni, tajemniczości oraz fantastyki. I przeciwstawienia się racjonalności Oświecenia. W tym kontekście rozwinął się estetyczny ideał picturesque, a więc styl obrazowania, w którym przedstawiano krajobraz jako kombinację elementów natury oraz działalności człowieka, zazwyczaj pod postacią architektury. Szczególnie popularny motyw malarstwa tego nurtu stanowiły wplecione w krajobraz ruiny, zaś autorzy często poszukiwali inspiracji podróżując, włączając w to rzecz jasna tereny kolonizowane przez Europejczyków. Ci ostatni uzasadniali swoje działania „misją cywilizacyjną” (mission civilisatrice). Jej podłoże stanowiła dominująca wówczas teoria społeczno-kulturowego ewolucjonizmu, w myśl której każde społeczeństwo przechodzi przez określone etapy rozwoju. Naturalną konsekwencją takiego postrzegania świata był podział na społeczności mniej i bardziej rozwinięte. Jak nietrudno się domyślić, Europejczycy przyznali sobie miejsce na szczycie tej drabiny, stąd w ich przekonaniu wolno im było narzucać innym swoją wizję świata (przy okazji – zerknijcie też na wpis o etnocentryzmie).

Tak określone ramy intelektualne i estetyczne nie mogły pozostać bez wpływu na relacje o Angkor i sposób prezentacji tego miejsca mieszkańcom tak zwanego Zachodu. Jaką rolę odegrali w tym francuscy eksploratorzy?

Spotkania Wschodu z Zachodem

Kiedy Francuzi wyruszyli do prowincji Siem Reap, na terenach dawnego imperium Khmerów zastali niewiele: stopniowo pochłaniane przez dżunglę ruiny i religijną tożsamość Angkor, gdyż miejsce to przetrwało jako miejsce kultu buddyjskiego.

Henri Mouhot dotarł do Angkor w 1860 roku, podczas swojej drugiej podróży do Azji Południowo-Wschodniej, wspieranej nie przez swoich rodaków, a przez Królewskie Towarzystwo Geograficzne i Towarzystwo Zoologiczne w Londynie. Zgłębiał techniki fotograficzne rozwijane przez Louisa Daguerre (parę słów o dagerotypach i kolonialnej przeszłości Singapuru znajduje się tutaj), a interesowały go przede wszystkim nowe okazy botaniczne i zoologiczne. Swoje wrażenia i obserwacje na temat Angkor szczegółowo opisał w słynnych dziennikach, jednak nie doczekał ich publikacji, gdyż w 1861 roku zmarł na malarię w Laosie. Po ich lekturze mógłby się jednak mocno zdziwić. Jego zapiski zostały bowiem zredagowane przez tzw. ghostwritera (jak widać, zatrudnianie profesjonalistów, aby następnie podpisać się pod ich twórczością nie jest wynalazkiem współczesności) i zilustrowane rycinami, które powstały wprawdzie na bazie oryginalnych szkiców Mouhota, nie były jednak całkowicie wierne swoim oryginałom.

Cykliczna publikacja zapisków z dziennika Henriego Mouhot na łamach poświęconego zagranicznym ekspedycjom Le Tour du Monde zapoczątkowała falę fascynacji Angkor. Bynajmniej nie względu na opisy okazów botanicznych i zoologicznych spotykanych w Azji Południowo-Wschodniej, lecz z uwagi na „odkrycie” egzotycznej i owianej tajemnicą cywilizacji, której pozostałości skrywa kambodżańska dżungla. I to ten drugi aspekt na długie lata stał się dominantą narracji o Angkor.

Takie czasy.

Kolejna francuska ekspedycja do Angkor miała miejsce sześć lat po Henrim Mouhot, a przedłużony pobyt członków jej delegacji wśród ruin dawnego imperium Khmerów wynikał z… kolonialnej rywalizacji europejskich mocarstw. Otóż kiedy dowodzący ekspedycją Doudard de Lagree dowiedział się, że przed ich przybyciem do Angkor dotarł szkocki fotograf John Thomson, postanowił zmienić pierwotne plany i pozostać na terenie Angkor dłużej, dokładniej opisując ten teren, co być może miało w przyszłości legitymizować francuskie roszczenia wobec terytoriów Kambodży. W składzie tej ekspedycji znaleźli się między innymi Louis Delaporte i Emile Gsell, których fotografie, rysunki, szkice oraz plany były jednymi z pierwszych wizualnych dokumentacji Angkor i wywarły duży wpływ na późniejsze reprezentacje tego miejsca. Wyprawa zakończyła się zebraniem obszernych materiałów, a część z nich wykorzystano podczas paryskiej wystawy Universal Exposition w 1867 roku.

Ani dla Gsella, ani dla Delaporte’a nie była to jednak ostatnia wyprawa do Angkor, a miejsce to ukształtowało ich dalsze zainteresowania oraz kariery. Za swoje kambodżańskie fotografie przedstawiające ruiny imperium Khmerów oraz etnograficzne zdjęcia obrazujące zwyczaje Kambodżan i Wietnamczyków [3] Emile Gsell otrzymał w 1873 roku medal zasługi podczas światowych Targów w Wiedniu. Z kolei Louis Delaporte poświęcił resztę swojego życia badaniom i promocji dziedzictwa Kambodży. Intensywnie publikował, zapoczątkował tworzenie gipsowych odlewów khmerskiej architektury oraz otworzył pierwsze muzeum sztuki khmerskiej we Francji. Jego styl malarski pozostawał pod dużym wpływem epoki, w jakiej przyszło mu żyć, a w szczególności wspomnianego powyżej ideału picturesque.

Produkcja wspomnień i rekonstrukcja wyobrażeń

Z uwagi na estetyczne inspiracje epoki oraz ograniczenia natury technologicznej i konieczność tworzenia drzeworytów oraz grafik metodą litografii, których podejmowały się osoby nie będące naocznymi świadkami przedstawianych scen, końcowy odbiorca oglądał wizerunki ideologicznie przetworzone i z każdą kolejną ingerencją oddalające się od rzeczywistego pierwowzoru. Ta produkcja wspomnień była z jednej strony wynikiem niekoniecznie uświadomionych wpływów klimatu epoki, a z drugiej – jej paliwem podsycającym fascynację egzotycznym i tajemniczym Orientem.

Modyfikacje wprowadzane przez kolejne ogniwa pośredniczące między autorem a odbiorcą mogły nie mieć większego wpływu na przedstawianą scenę (jak np. zabieg dopasowania wymiarów oryginalnej grafiki do rozmiaru strony), ale mogły też całkowicie zmieniać jej percepcję. Posuwano się między innymi do:

  • usuwania wybranych elementów lub dodawania nowych, w tym ludzi, zwierząt czy roślin,
  • gry światłocieniem, aby podkreślić nastrój przedstawianej sceny,
  • przerabiania roślinności z oryginału, aby nadać jej wygląd zbliżony do gatunków znanych z Europy.

Zresztą sami zobaczcie:

I tak przez całe dekady.

Szkodliwość tkwiąca w tego typu wizerunkach to jedno, natomiast na osobną uwagę zasługuje przenoszenie wzorców swojej epoki i swojej kultury na dziedzictwo innej. Po wstępnej eksploracji pozostałości imperium Khmerów i poinformowaniu o jej istnieniu zachodniej opinii publicznej, Francuzi przystąpili do  rekonstrukcji Angkor.

Religijna tożsamość Angkor nie pozostawała wyłącznie buddyjska. Badacze u progu XX wieku odkryli, że przez wieki w stolicy Khmerów dominował hinduizm i większość świątyń powstała jako miejsca kultu bóstw hinduistycznych. Buddyzm zaczął dominować dopiero na przełomie XIV i XV wieku. Przeoczono jednak, że ten zwrot wcale nie oznaczał wyłącznej dominacji buddyzmu oraz zniknięcia hinduizmu. W rzeczywistości oba wierzenia współistniały ze sobą, a królowie często wspierali i jedno, i drugie. Monoteistyczna perspektywa wyniesiona ze znanych Europejczykom religii przesłoniła kolonizatorom ten punkt widzenia, zatem w myśl przywracania Angkor „dawnej świetności” wraz z karczowaniem dżungli przystąpili do usuwania wizerunków Buddy.

Dodatkowo, do ciężkiej pracy związanej z usuwaniem porastającej budowle Angkor roślinności wykorzystywano ludność tubylczą. Niechęć do Francuzów stopniowo rosła i znalazła swoje ujście w zamordowaniu pierwszego kuratora powstającego właśnie Parku Angkor – Jeana Commaille.

Oczywiście byłoby dużym nadużyciem napisać, że francuska eksploracja Angkor nie przyniosła dziedzictwu kulturowemu Khmerów nic dobrego. To dzięki Francuzom temat Angkor pojawił się w publikacjach naukowych, prowadzi się rozległe badania archeologiczne i mozolnie rekonstruuje wiedzę na temat imperium Khmerów. To dzięki nim zabezpieczono wiele zabytków dziedzictwa materialnego oraz udokumentowano kontekst historyczno-kulturowy panujący w regionie. Jednak działania te nie były motywowane altruistyczną chęcią niesienia pomocy i powiększania dorobku naukowego ludzkości. Były w znacznej mierze efektem kalkulacji, rachunku zysków i strat. Francja chciała rzecz jasna zyskać. Dlatego swoją kolonialną obecność w Kambodży oraz plany renowacji Angkor uzasadniała chęcią przywrócenia Khmerom ich dawnej świetności i przyznania khmerskiej kulturze należnego jej miejsca w świecie.

Dziś, po ponad 150 latach od publikacji dzienników Henriego Mouhot, Angkor jest wizytówką Kambodży, przynoszącą z roku na rok coraz większe zyski. Nie tylko z turystyki.

Efekt Tomb Raidera

Doczytując materiały do niniejszego wpisu trafiłam na ciekawy artykuł Tima Wintera o wpływie Tomb Raidera na kształtowanie wizerunku turystycznego Angkor. Autor zauważa, że wpisanie pozostałości imperium Khmerów na listę światowego dziedzictwa UNESCO wiązało się z pojawieniem pojęcia „turystyki kulturowej”, a więc turystyki nakierowanej na aspekt poznawczy, na zrozumienie odwiedzanych miejsc i oglądanych obiektów w możliwie szerokim kontekście. Do ochrony Angkor i czuwania nad dalszym, jakościowym rozwojem tego miejsca powołano odpowiednie organy [4], jednak ich głównym celem stała się konserwacja architektury oraz rozwój badań archeologicznych. Dbałość o wizerunek, o kulturową tożsamość ustąpiła ochronie rozumianej w sensie fizycznym, materialnym. Po wydaniu zgody na udostępnienie obiektu do nakręcenia scen Tomb Raidera,  członkowie APSARA przyznali w jednym z wywiadów, że wprawdzie mieli pewność, iż budowle są odpowiednio zabezpieczone, ale nie do końca wiedzieli w jaki sposób Angkor zostanie przedstawiony w filmie. Tymczasem jego koncepcja sprowadzała się przecież do filmu akcji, „który zadowoli poszukiwaczy mocnych wrażeń każdego rodzaju” i jako taka stała w sprzeczności z postulatami turystyki kulturowej nastawionej na jakość. W czym dokładnie tkwi ta sprzeczność?

Na przykład w bardzo stereotypowym przedstawianiu antycznych cywilizacji. W filmie pojawiają się podziemne krypty oraz hieroglify – oba elementy w Angkor zupełnie nieobecne. Z kolei główna bohaterka, Lara Croft to poszukiwaczka przygód i mocnych wrażeń, które odnajduje eksplorując starożytne, tajemnicze i niebezpieczne miejsca. Umiejscowienie Angkor w takim kontekście jest więc niczym więcej, jak powielaniem kolonialnego, orientalistycznego dyskursu: oto „zaginiona”, nagle przywrócona światu cywilizacja i miejsce, które należy nie zrozumieć, nie poznać, a odkryć i eksplorować w poszukiwaniu przygód. Estetyczne doznania, intensywne emocje, apoteoza świata wyobraźni. Brzmi znajomo?

Nie pomogło to rzecz jasna w budowaniu wizerunku Angkor jako miejsca turystyki kulturowej – filmowa sława pogłębiła raczej powierzchowne zainteresowanie pozostałościami cywilizacji Khmerów, redukując je do areny, na której rozgrywa się spektakl wyłącznie wizualny, pozbawiony odniesień historyczno-kulturowych.

Na zakończenie

Oczywiście trudno winić o taki stan rzeczy filmowców czy samych turystów. Przypadek Tomb Raidera obnażył raczej brak długofalowej wizji i strategii budowania wizerunku Angkor oraz słabość organów powołanych do sprawowania –  jakościowej przecież – pieczy nad tym miejscem.

Pisząc ten tekst nie zamierzam krytykować turystów odwiedzających Angkor, ani tym bardziej zniechęcać do wizyty w tym miejscu. Nie w tym rzecz. Warto sobie uświadomić, że chcąc lepiej poznać i zrozumieć Angkor należy być po prostu przygotowanym na pewien wysiłek, ponieważ same odwiedziny kompleksu niekoniecznie dostarczą odpowiedzi na wiele potencjalnych pytań: na jego terenie próżno szukać tablic informacyjnych, map czy innych materiałów pisanych. Można przeczesać Internet oraz odwiedzić księgarnie i biblioteki w poszukiwaniu książek. Można polegać na wiedzy lokalnych przewodników. Można też odwiedzić Angkor National Museum w Siem Reap, choć to ostatnie oferuje raczej wiedzę z zakresu sztuki niż historyczno-kulturowe tło powstania, świetności i upadku Angkor. Źródła informacji są rozproszone i niejednokrotnie bardzo tendencyjne.

Tym bardziej ucieszyła mnie wystawa „Angkor: Exploring Cambodia’s Sacred City” w singapurskim Asian Civilisations Museum, ponieważ skupiła się na tym, co często w materiałach się pomija: na okolicznościach pojawienia się Angkor na mapie turystycznych atrakcji świata. Była to dla mnie bezpośrednia inspiracja do napisania tego tekstu i mam nadzieję, że choć częściowo skłonił Was on do spojrzenia na to miejsce z nieco innej perspektywy.

A jakie są Wasze wrażenia z wizyty w Angkor? Co wiecie o tym miejscu, a czego chcielibyście jeszcze się dowiedzieć? Zgadzacie się z Timem Winterem w jego analizie wpływu Tomb Raidera na wizerunek Angkor? Co skłoniło Was do zaplanowania wizyty na terenie dawnej stolicy imperium Khmerów? Jakie macie wspomnienia związane z tym miejscem? Czy jest coś, co szczególnie Was zaskoczyło / zainteresowało w powyższym wpisie? Śmiało dajcie znać.

[1] To w istocie rozległy, liczący setki kilometrów kwadratowych kompleks.

[2] Szacunkowa wielkość populacji została wyliczona przez naukowców na podstawie ilości ryżu, jaką można było wyprodukować na terenie około 1000-1500 km2 wokół Angkor.

[3] W czasach podbojów kolonialnych Wietnamczyków nazywano  Annamitami, czyli mieszkańcami Annamu, jak określano wówczas Wietnam, nawiązując do nazwy pierwotnie dotyczącej prowincji w rejonie Zatoki Tonkińskiej i utworzonej w VII wieku przez Chińczyków. Konotacje związane z nazwą Annam są w Wietnamie negatywne.

[4] Mowa o ICC (International Coordinating Committee for the Safeguarding of Angkor) oraz APSARA (Authority for the Protection and Safeguarding of the Angkor Region). Co ciekawe, samo UNESCO o wydaniu zgody na kręcenie zdjęć do Tomb Raidera dowiedziało się z mediów i zagroziło skreśleniem Angkor z listy światowego dziedzictwa, jeśli jakikolwiek podobny projekt wydarzy się w przyszłości.

Źródła, przypisy i dodatkowe lektury:

Materiały informacyjne z  wystawy „Angkor: Exploring Cambodia’s Sacred City” w singapurskim Asian Civilisations Museum.

Murphy, S. A. (2018). Introducing Angkor: Presenting Khmer civilisation to the world. W: McCullough, T., Murphy S. A., Baptiste, P., Zephir T. (red.), Angkor: Exploring Cambodia’s Sacred City (ss. 14-33). Asian Civilisations Museum: Singapore.

Winter, T. (2002). Angkor Meets Tomb Raider : setting the scene, International Journal of Heritage Studies, 8:4, s. 323-336

https://whc.unesco.org/en/list/668

http://angkornationalmuseum.com/

http://www.businessinsider.com/worlds-most-popular-tourist-attractions-2015-6/?IR=T/#angkor-wat-siem-reap-cambodia-25

Opublikowano: 15 czerwca 2018 (Dorota Tisnek)

Bądź na bieżąco:

2 komentarze

  1. Oli

    Cześć!
    Bardzo ciekawy tekst. Do wejścia w tekst skusił mnie nawias z zapisem [okiem etnologa] na jednej z grup na facebooku. Byłem w Angkor w zeszłym roku i też mocno zdziwiło mnie mówienie o tej „naj” atrakcji turystycznej głównie w kontekście historyczno-religijnym oraz o architekturze. Pomijany całkowicie jest kontekst powstania Angkor, odkrycia go i działań Francuzów. Dziękuję za ten tekst.
    Przy Banteay Srei trafiłem na ciekawą wystawę, która mówi nieco więcej niż lakoniczne i proste informacje przy każdej z pozostałych świątyń. Gdybyś była na miejscu, zaś wystawa była dalej dostępna – polecam.
    Faktycznie efekt Tomb Raidera spowodował chyba, że „turystyka kulturowa” w tym miejscu może przegrywać z chęcią zobaczenia miejsca, gdzie kręcono film, choć pewnie to spore uproszczenie. Dla mnie fakt ten był jedynie ciekawostką.

    I chyba mam w sobie coś z romantyka, bo dalej największe wrażenie robiła na mnie, mimo wykształcenia etnograficznego, symbioza natury z tym co ludzkie 🙂

    Pozdrawiam

    Odpowiedz
    • Dorota || Co kraj, to obyczaj

      Cześć,

      dziękuję za wizytę i miłe słowo 🙂 Przez jakiś czas naprawdę usilnie zastanawiałam się czy ja coś przegapiłam, czy coś mnie ominęło – bo chodzę, zwiedzam, oglądam… a tu żadnych tablic informacyjnych, mojej ciekawości nie zaspokoiła też wizyta w muzeum, gdyż historia sztuki to akurat nie mój konik. Do Banteay Srei niestety nie dotarłam – dobrze wiedzieć o tej wystawie, może trafi mi się jeszcze okazja, aby się tam pojawić. Chciałabym poświęcić kiedyś na Kambodżę więcej czasu. Może masz coś do polecenia z perspektywy właśnie etnograficznej?

      P.S. Etno-kuszenie… Podoba mi się!

      Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

To może Cię zainteresować

"

Nie znaleziono żadnych wyników

Nie znaleziono szukanej strony. Proszę spróbować innej definicji wyszukiwania lub zlokalizować wpis przy użyciu nawigacji powyżej.

Share This